niedziela, 18 listopada 2012

Niall

-Czy Ty,[T.I.] [T.Drugie.I.] [T.N.] bierzesz sobie,oto tego tutaj stojącego mężczyznę Nialla Horana i tym samym ślubujesz mu miłość,wierność i że go nie opuścisz,dopóki śmierć was nie rozłączy?-Zabrzmiały słowa księdza.Wszyscy wstrzymali oddechy.Nic nie odpowiedziałaś,tylko wpatrywałaś się we wpatrujące się w twoje tęczówki,oczy Nialla.Słyszałaś,jak oddychasz.Czułaś,jak twoje serce pulsuje tak,jakby za chwile miało wyskoczyć.Cisza.Nikt nic mówi z wyjątkiem czasami słyszanym,gdzieś z tyłu,szeptów.
-Tak-Odpowiedziałaś krótko,
-A czy Ty,Niallerze Jamesie Horanie-Zachichotałaś-Bierzesz sobie,oto tą tutaj stojącą kobietę [T.I.] [T.N.] i tym samym ślubujesz jej miłość,wierność i że jej nie opuścisz,dopóki śmierć was nie rozłączy?-Znowu zapadła cisza.Znowu słyszałaś wasze oddechy.Są takie nierówne,wasze serca,a przynajmniej twoje,zachowuje się tak,jakby chciała wyskoczyć,a później chciało zostać już na zawsze przy Niallu...Twoim Niallu...Już za parę minut twojego męża...Chcesz spędzić z nim resztę swojego życia...Byłoby cudownie...
-Tak!-Krzyknął Niall,chcąc,aby cały kościół,a nawet ludzie poza nim,go usłyszeli.Tym samym wyrwał Cię z zamyśleń.-Tak.-Dodał ciszej,ale tak,że Ty to usłyszałaś.
-A więc ogłaszam was mężem i żoną.-Ogłosił ksiądz.-Możecie się pocałować.-Na ten moment właśnie czekałaś.Zaczęliście się do siebie powoli zbliżać.Czułaś jego oddech na swojej twarzy.Rozchyliłaś leciutko usta.Jeszcze chwila,jeszcze ułamek sekundy...Nagle nie wiadomo czemu,wybuchnęłaś śmiechem,niepohamowanym śmiechem.Niall popatrzył na Ciebie,nie wiedząc o co chodzi.Czułaś na sobie spojrzenia wszystkich...Po chwili już cały kościół,wraz z Niallem i księdzem,się śmiał...Wszystko ucichło,już ucichło...
-Możecie się pocałować.-Powtórnie oznajmił ksiądz.Teraz już Niall nie czekał.Wbił się łapczywie w Twoje usta.Gdy się od siebie oderwaliście,cały kościół bił brawa.
-Kocham Cię.-Wyszeptał twój ukochany.-Kocham,kochałem i będę kochać,aż po grób i jeszcze dalej.-Zachichotałaś.Twój mąż (zresztą,jak to ładnie brzmi, nieprawdaż?) wziął Cię na ręce i przeniósł przez całą długość kościoła.Wsiedliście do samochodu.Nadal przypominasz sobie jak to się zaczeło...

Chodziłaś po piaszczystej plaży,co chwila zerkając na zachodzące słońce,o pomarańczowatym kolorze.Jak to pięknie wygląda...Słońce odbija się o błękitną taflę wody.Lekki wiaterek delikatnie owiewa twoją twarz...Nie jest gorąco,ale nie marzniesz....Idealna pora na spacery,najlepiej dla zakochanych par...A ty?Ty jesteś sama...
-Chau,chau!-Odezwała się twoja suczka.-Chau,chau!-No tak,nie masz nikogo oprócz niej...Do Londynu przeprowadziłaś się 2 miesiące temu,zaraz po zakończeniu szkoły.Nic Cię w Polsce nie trzymało.Byłaś sama...Tak,znowu mówisz sama,choć miałaś ojca,z którym mieszkałaś,bo matka umarła 2 lata temu...Ale mieszkać z twoim ojcem,to to samo,co mieszkać sama.Codziennie,gdy wstajesz,jego nie ma.Gdy wracasz zs szkoły-również.A kiedy jest?Raz na miesiąc,najczęściej dwa-ma jeden dzień wolnego,który spędzacie razem...A raczej spędzaliście...Rok temu twój ojciec znowu związał się z jakąś kobietą,która urodziła niedawno bliźniaczki,a przez to,nie ma czasu dla Ciebie.Tęsknisz za nim...Za tymi dniami,które spędzaliście razem,za tymi wieczorami zimowymi,które spędzaliście,przykryci kocami,koło kominka,oglądając telewizję,czytając książki,albo po prostu rozmawiając...Brakuje Ci tego,teraz ojciec Cię nie zauważa...Tak,jakbyś była nikim...I to Cię najbardziej bilo...Jakbyś była nikim...
Po policzku spłynęła Ci pojedyńcza łza,która niestety,rozpoczęła nową drogę dla reszty.
-Aaaa!!!-Usłyszałaś krzyki.-Aaaa!!!POMOCY!!!-Ktoś,jakiś chłopak,jak rozpoznałaś po głosie,wzywał pomocy.Zaczełaś się rozglądać,aż ujrzałaś jakąś leżącą osobę,która jest chyba oblizywana przez jakiegoś psa...Psa...Aaaa!To twój pies!!!Szybko zaczęłaś biec w kierunku nieznanej Ci osoby,by jej pomóc.Nie pomyliłaś się,na ziemi,twoja suczka oblizywała jakiegoś chłopaka.Chłopaka o pięknych,przepełnionych radością oczach,o blond włosach,o...
-Zostaw mnie!-Wyrwał Cię z zamyśleń.Chłopak krzyczał do pieska.W innych okolicznościach zaczęłabyś się śmiać,bo,jak zauważyłaś,dobrze zbudowany chłopak,teraz nie może sobie poradzić z małym pieskiem.Szybko zdjęłaś swoje zwierzątko z chłopaka,a jemu podałaś rękę,aby pomóc jemu wstać.
-Wszystko ok?-Zapytałaś.Chłopak chwycił twoją dłoń.
-Oprócz tego,że jestem cały obśliniony i upokorzony przez szczeniaczka i jestem Niall,to nie wszystko dobrze.
-Ale jak to?Mogę Ci jakoś pomóc?Może jesteś ranny?A...Zaczęłaś obrzucać go pytaniami,ale on Ci przerwał.
-Będzie dobrze,jeśli dasz się zaprosić na kawę.-Uśmiechnął się promiennie.-To co?Rekonpensata za twojego psa?
-Hmmm...Pomyślmy...-Zaczęłaś,dla żartu oczywiście,bo bardzo chciałaś pójść z nim na kawę,ale chciałaś się trochę jeszcze podroczyć,niestety taka twoja natura-uśmiechnęłaś się w duchu.-A więc...Nie znam Cię,zostałeś zaatakowany przez szczeniaczka,który Cię pokonał i jeszcze jesteś na tyle beszczelny,że mnie szantażujesz...-Zaczęłaś,a chłopakowi,z twarzy odkleił się uśmiech.Trochę się zmieszał.-Nie widzę problemu,abyśmy się nie spotkali.-uśmiechnęłaś się ponownie,na co chłopak zareagował tak samo.Widać było,że zależało mu,abyście się spotkali.
-Ale może najpierw zdradzisz mi swoje imię...?Moje już znasz.-Zaczął.
-[T. Pełne I.],ale mów mi [Zdrobnienie T. I.].-Chłopak chwile się zastanawiał,po czym otworzył usta,chcąc coś powiedzieć,ale ty mu przerwałaś.-Nie,nie jestem stąd,jeśli o to chciałeś zapytać.Jestem z Polski.-Chłopak powtórzył poprzednią czynność,ale znowu mu przerwałaś.-Polska,to taki kraj w Europie,który jest otoczony Morzem Bałtyckim i kilkoma państwami...-Ciągnęłaś,mówiąc jak do dziecka.
-Ahaaa...-Uśmiechnął się.
-Co się szczerzysz?-Powiedziałaś.Niestety,ale matka natura postanowiła,że właśnie taka będziesz.
-A co,nie mogę?To przez Ciebie,bo to ty na mnie tak działasz.-Wyszczerzył się jeszcze bardziej.
-I czego jeszcze?
-Ciebie.-Odpowiedział chamsko.
-Hahaha,widać,że mnie nie znasz.-Powiedziałaś,chcąc go trochę zaćmić.
-A tak ogólnie,to chodź na tę kawę.Może coś mi o sobie opowiesz?
-A więc mam na imię [T.I.],jak już wiesz,jestem z Polski,co też wiesz,mam nieznośną siostrę,młodszą o 3 lata,kocham śpiewać,tańczyć,moim hobby jest koszykówka,i idę na studia dziennikarskie.Moja mama nie żyje,ojciec się mną nie interesuje.Wystarczy,czy jeszcze coś chcesz wiedzieć?-Ostatnie zdanie wypowiedziałaś ze słyszaną ironią.
-A ile masz lat?
-18.
-Aha...
-Co aha?
-A nic aha.
-Dziwny jesteś,wiesz?
-Ale za to przystojny,nie?-Przewróciłaś teatralnie oczami,potrząsając głową.
-To teraz ty mi coś o obie powiedz.
-Jestem Niall,kocham muzykę,gram na gitarze i należę do zespołu.Mam brata.Tyle?
-To do której kawiarni idziemy?
-Co?
-Kawiarnia...Mieliśmy pójść na kawę...-Znowu mówiłaś do niego,jak do małego dziecka.
-Ahaaa...Ah tak,to tutaj,chodź.-Chwycił mnie za rękę i pociągnął do kawiarenki,z której już na dworze było czuć ten piękny zapach.
W kawiarni dużo rozmawialiście.Miły chłopak z tego Nialla,podoba Ci się on..Chwila,co?!Podoba?!Ty go prawie nie znasz!!!
-Sorry,muszę już iść.
-Szkoda...-Chłopak zasmucił się.-A może dasz mi swój nr. tel. to do Cb zadzwonię i się umówimy?
-Jasne.-Uśmiechnęłaś się,szybko napisałaś na wcześniej wyciągniętej kartce swój nr. i wyszłaś z kawiarni.Poszłaś po swoją suczkę,która została nad wodą.Nie bałaś się jej zostawić,bo tam prawie nikt nie chodził,a i tak często ją tu zostawiasz.Już z oddali widzisz jasną prawie-kulkę,która idealnie odróżnia się,od ciemniejszego już koloru wody,nieba...Patrzysz,a oto twój pies:
-[I.T.Psa] wracaj!!!-Niestety ona Cię nie słucha i zaczyna uciekać.Po przeszło 15 minutach,w  końcu łapiesz cała mokrą sunię i wracasz do domu...
Następnego dnia,z samego rana budzi Cię telefon.Ktoś dzwoni.Odbierasz i zaspanym głosem mówisz 'Halo?'
'Siema [T.I.],idziemy dziś do parku?Jasne,że tak.'-odpowiedział za Ciebie.-'To spotkajmy się o 4 w parku.Pa'
Świr!!!Dzwoni o 6 rano,umawia się na 4 i nawet nie wie czy się zgadzam,tylko za mnie podejmuje decyzje.Ale przynajmniej mu na mnie zależy...
Spotkałaś się z nim w parku.Ale nie tylko i nie raz.Spotykaliście się niemal codziennie...

*6 miesięcy później*
'[T.I.] spotkajmy się dzisiaj o 4 na naszym mostku,ok?Muszę Ci coś powiedzieć.'
'Jasne nie ma sprawy.'
A może on chce powiedzieć,że mnie kocha?Może mi wyzna miłość?Ja go kocham od dawna,ale nie chcę zniszczyć naszej przyjaźni,którą wybudowaliśmy,przez wyznanie mojej miłości.On mógłby się przestać do mnie odzywać,zerwałby ze mną kontakt,a tego bym nie przeżyła...A to podobno chłopak ma pierwszy wyznać miłość...A co jeśli on mnie kocha,ale boi się tego samego co ja...?-Rozmyślałaś.Spojrzałaś na zegarek-była 11.Miałaś jeszcze trochę czasu.Wiedziałaś,że czas teraz,będzie Ci się niezmiernie dłużył...
Już od południa się szykowałaś.Najpierw poszłaś się umyć.Do wanny zalałaś wodę,o letniej temperaturze,weszłaś do niej,po czym spędziłaś w niej ponad godzinę,łącznie z umyciem głowy.Po wyjściu,okryłaś się ręcznikiem,i zaczęłaś suszyć włosy.Jak już były suche,podkręciłaś je.Następnie skierowałaś się do swojego królestwa,chcąc wybrać coś dla siebie.Przez kolejną godzinę szukałaś czegoś dla siebie,aż w końcu wybrałaś.Szybko pomalowałaś paznokcie,usta,rzęsy,wybrałaś biżuterię,popsikałaś sie perfumami i byłaś gotowa.Spojrzałaś na zegarek,wiszący na ścianie.Była 15:30.Jeszcze raz przejrzałaś się w lustrze i wyszłaś.Byłaś zadowolona z efektów.Wyglądałaś tak.
Gdy stanęłaś przy fontannie nie musiałaś długo czekać,aż Niall się zjawi.Po przeszło 30 sec ktoś zakrył Ci oczy.Wiedziałaś,że to on.Szepnął Ci do ucha krótkie 'Kocham Cię'.
-CO?!-Krzyknęłaś na głos.Chyba cały,a jeśli nie to ponad połowa parku Cię słyszała.-C-c-co powiedziałeś?-Wydukałaś,już ciszej.
-Nooo...-Zaczął.-Bo ja...to znaczy...no...
-Wysłów się do jasnej,Nialler!
-Ja się w tobie zakochałem od pierwszego wejrzenia.-Powiedział jednym tchem.-Tak naprawdę,to obserwowałem Cię te pół roku temu nad wodą.Obserwowałem,jak przechadzałeś się między jednym końcem plaży,a drugim.Wraz ze swoją suczką.Jak się z nią bawiłaś,jak o nią dbałaś.Wiedziałem już wtedy,że jesteś wyjątkowa i musiałem Cię poznać!-Krzyknął.-Zrozum [T.I.] ,ja Cię kocham...-Ściszył głos.-Ale nie wiem,czy ty czujesz do mnie to samo...Chciałem Ci to powiedzieć od początku,ale zawsze rezygnowałem,bojąc się o naszą przyjaźń...
-Niall...-Przerwałaś mu.Niall podniósł wzrok.Z twoich gałek ocznych leciały już łzy...-Ja,ja,ja...
-Rozumiem,nic do mnie nie czujesz...-Zasmucił się i opuścił głowę.-Wiesz,co?Może zapomnij o tym co powiedziałem.Zachowujmy się tak jakby tego nie było...-Mówił już ciszej,wydawało się,że zaraz rozpłacze się jak małe dziecko.-Muszę już iść,wybacz,śpieszę się...-Zaczął odchodzić.
-NIE NIALLER,STÓJ!!!-Krzyknęłaś.Zatrzymał się i odwrócił.Podeszłaś do niego.-Ja też Cię kocham...-Powiedziałaś ciszej,tak jakby tylko on to miał usłyszeć.On na te słowa niemal rzucił się na Cb,namiętnie Cię całując.Odwzajemniłaś pocałunek,pogłębiając go.
-Kocham Cię.-Wyszeptałaś mu do ucha.Ty-wraz z Niallem oficjalnie tworzycie parę!Myślałaś,że się rozpłaczesz jak małe dziecko.Gdyby to się nie zdarzyło,wyśmiałabyś osobę,która by tak powiedziała,ponieważ sądziłaś,że choć Niall jest twoim przyjacielem,to i tak może mieć każdą,a więc jest małe prawdopodobieństwo,że wybierze Cb.Ale jednak,marzenia się spełniają...Wtuleni w siebie,wróciliście do domu.

*1 rok później*
Ja nie mogę!Jaka praca może być ciężka!Jesteś dziennikarką,ale i tak się męczysz!Kto by pomyślał?!Dzisiaj musiałaś przeprowadzić 3 wywiady,bo większość twojej grupy wyjechała lub zachorowała.Gorzej już być nie może!
Wróciłaś do domu.Otworzyłaś drzwi,wytarłaś buty o wycieraczkę,a klucze rzuciłaś do koszyczka,zaraz po zdjęciu płaszcza.W końcu jest zima.A więc.Idziesz korytarzem.Nigdzie nie słyszysz swojego ukochanego Nialla,z którym mieszkasz.Patrzysz do kuchni:nie ma go.Wchodzisz do salonu i prawie przechodzisz zawał-cały pokój jest w porozrzucanych rzeczach,a na kanapie śpi wasz piesek.Ale dobrze wiesz,że on by tego nie zrobił,bo nadal jest mały.
-NIAAAALL!!!-Drzesz się z dołu.Wchodzisz po schodach.Na jednym stopniu leży jakaś karteczka.Podnosisz ją.
'Idź do góry,po drodze będą wskazówki. Xx'
No to idziesz.Na 1 piętrze widzisz płatki róż ułożone w serca,które w środku mają strzałki.Zapewne pokazują Ci,gdzie masz pójść.No to idziesz.Dochodzisz do końca korytarza.Są drzwi.Nawet dwie sztuki,Które wybrać,prawe czy lewe?Zastanawiasz się.Nagle dostrzegasz małą karteczkę wystającą spod drzwi.Czytasz ją.
'Teraz tędy kochanie. Xx'
No to już wiesz,które wybrać.Wchodzisz,ale szczerze mówiąc nie wiesz,co tam jest,za tymi drzwiami.Nigdy tu nie byłaś.Otwierasz,a tam...koleje schody -.- Tym razem to świeczki wyznaczają twoja drogę,a przy okazji rozświetlają ją,gdyż w domu jest ciemno,a Niall wyłączył światło -.- Po przejściu chyba trzech pięter,masz dość.Ale świeczki się nie kończą.A więc idziesz dalej.Dochodzisz do jakiś drzwi.Na nich jest napisane chyba sprayem:
'Wchodź kochanie. Xx'
Wchodzisz.Tam w sercu ze świeczek i róż,jest ustawiony stolik,i krzesło.Podchodzisz.Na stoliczku jest biała karteczka,a na krześle ubrania i buty.Czytasz karteczkę:
'Przebierz się kochanie,twój Niall Xx'
Co ten wariat wymyślił?!Nieważne.Przebierasz się.To jest twój strój. Myślisz,jak ty bardzo kochasz tego wariata.Dla niego zrobiłabyś wszystko! Idziesz znowu za strzałkami zrobionymi ze świeczek.Przechodzisz przez kolejne drzwi.Lecz gdy te dopiero otwierasz,czujesz chłód.Tak,one prowadzą na zewnątrz.Jednak idziesz dalej.W końcu dociera do Cb,gdzie jesteś.Właśnie stoisz na odkrytym dachu waszego domu.Wszystko jest pod białą pierzynką.Na środku stoi stolik ze świecami ustawionymi dookoła w serce.Skąd już to znasz?Uśmiechasz się mimowolnie.Nagle ktoś chwyta Cię za biodra.I kładzie podbródek na twoim ramieniu.'Kocham Cię,mówiłem Ci już to?' Ktoś się odzywa.To twój Niall.Jaki on kochany.Czujesz jego oddech na swojej szyi.'Nie licząc ok.1000 razy,to nie.' Odpowiadasz.Uśmiechasz się.Chłopak bierze Cię na ręce i zanosi do stolika.Stawia przy nim,odsuwa krzesło,a ty siadasz.Stół,przy którym się znajdujesz jest pięknie przystrojony,pięknie,tak że zabiera Ci dech.Pada śnieg.Owiewa was leciutką,zimną chmurką.Ale nie jest Co zimno.Niall bije ciepłem,które emituje do Cb.
Po długiej rozmowie i zjedzeniu posiłku,Niall wstaje i klęka przed tobą.Chwyta twoją rękę.
-Czy ty [T.I.] [T.N.] chcesz być przy mnie i tym samym uszczęśliwić mnie tak,że będę najszczęśliwszą osobą na Ziemi,wychodząc za mnie?
-Hmmm...-Niallowi zniknął uśmiech z twarzy.-Pomyślmy...-Popatrzył się na Cb dziwnie.-Ja Cię kocham,ty mnie kochasz....A więc...Nie widzę przeszkód,aby powiedzieć tak!!!TAK NIALL,WYJDĘ ZA CIEBIE!!!-Krzyczałaś.Rozpłakałaś się.Niall włożył Ci na palec pierścionek:
-KOCHAM CIĘ!!!-Krzyczał,a po chwili zaczął się tarzać w śniegu.Nie mogąc wytrzymać za śmiechu,myślałam ze się uduszę.Śmiech zabierał mi oddech.Ale po chwili do niego dołączyłam.




-Kocham Cię,pamiętaj...-Niall wyszeptał mi do ucha słowa,które kocham.Jedziemy teraz na przyjęcie ślubne.
-Ja Cb też...-Również wyszeptałam mu do ucha,te słowa...-Ja Cb też...
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz