środa, 26 grudnia 2012

Niespodzianka Part. 2

I poszliście. Bez słowa.  Co chwila rzucałaś mu ukradkiem spojrzenia, ale nie jego wzrok był skupiony jedynie na jego butach oraz tego, co się przed nimi znajduje.
-To przynajmniej zdradzisz mi swoje imię?-Zaczęłam. Popatrzył się jedynie na mnie. Nic nie odpowiedział. Tylko popatrzył się na mnie dziwnym wzrokiem.-No bo na pewno nie jesteś Suzie...
-Tak, jestem...
-O BOŻE, BOŻE, BOŻE!!!-Jakaś nastolatka zaczęła się wydzierać, potrącając mnie przez przypadek ramieniem i biegnąc do przodu. Cicho liczyłam, że to właśnie do osoby, z którą ja byłam, krzyczą te nastolatki. Ale jednak nie, Louis prawdopodobnie szedł kilkanaście, a może kilkadziesiąt metrów za nami. -PRZECIEŻ TO LOUIS TOMLINSON!!! DASZ MI AUTOGRAF?!-Nie przestawała.
-A MI ZDJĘCIE?!-Dołączyła się do niej kolejna.
-FOLLOWNIESZ MNIE NA TT?! MOJA NAZ...
-NIE MNIE! JA JEST...-Dziewczyny przekrzykiwały się, przerywając sobie nawzajem.Co chwila odwracałam się, chcąc 'skontrolować' sytuację.
-UMÓWISZ SIĘ ZE MNĄ?!
-A ZE MNĄ OŻENISZ?!
-NIE, ZE MNĄ!-Znowu inne się dołączyły.
-LOUIS!
-LOU, ZACZEKAJ!-Kolejne dziewczyny dobiegały, wrzeszcząc. Ale taki Lou ma problemów. Nawet nie może spokojnie wyjść na spacer, bo zaraz się do niego ktoś przypałęta. Teraz za nim stała już spooora grupka ludzi, a dokładnie dziewcząt, która zachowywała się jak jakaś dzicz.
-Nie pobiegniesz do niego? Przecież go najbardziej lubisz z One Direction...-Popatrzył na mnie. Przynajmniej tak mi się zdawało.
-Nie. Kocham go, ale nie będę sprawiać mu kolejnego kłopotu na głowę. Chyba ma już dość tamtych, a co dopiero, gdy będzie ich więcej.
-Zawsze myślisz o innych, a nie o sobie?
-Proszę?-Zdziwiło mnie szczerze jego pytanie.
-No bo kochasz go, najbardziej go z n...To znaczy z One Direction lubisz, a teraz nawet nie podejdziesz do niego, nie chcą sprawiać mu kłopotu, którego i tak byś nie sprawiła. On kocha swoje fanki i nie są dla niego problemem. Jednak martwisz się o niego, chociaż go nie znasz. A więc się pytam: Zawsze myślisz o kimś, a nie o sobie?
-Hmmm...
-A więc tak. W dodatku jesteś taka skromna. Pasujesz do niego.
-Dzięki, to miłe, ale ja tak nie myślę. Uważam, że jest on całkiem inny...
-Wiesz co? A może sama się przekonasz?
-Co?-Popatrzyłaś na niego tępym wzrokiem, chociaż i tak pewnie tego nie zauważył przez Twoje ciemne okulary.
-Wiesz co? Oszukałem Cię. To nie ja z Tobą pisałem, to nie ja byłem Suzie55 tylko on.-Pokazał na Louisa. Nie wierzyłam.-To Lou z Tobą pisał. I naprawdę spodobałaś mu się. Ale bał się za bardzo, że kochasz go tylko za to, że jest gwiazdą. Nie wiedział jaka jesteś, a chciał się przekonać. I naprawdę jesteś świetną dziewczyną...
-Wiesz, to bardzo miłe, co mówisz, ale nie wolno oszukiwać ludzi... Przykro mi, że taki jesteś. Że nawet teraz kłamiesz...
-Ja nie kłamię!
-...-Nic nie odpowiedziałaś.
-Chodź, udowodnię Ci!-Pociągnął Cię za rękę. Schowaliście się w cieniu drzew. On ściągnął kaptur i okulary.
-A teraz mi wierzysz? Jestem Harry.
-Tak, wiem.
-I nie będziesz piszczeć, czy coś?-zapytał ze zdziwieniem.
-Nie.
-Bo...?
-Bo... To że jesteś gwiazdą, nie znaczy, że nie jesteś człowiekiem... A do człowieka bez powodu nie wrzeszczę ani nie piszczę.
-Czyli Boo Bear się nie mylił. JESTEŚ wyjątkowa.
-A poza tym wiedziałam już od początku, kim jesteś, jak się przed chwilą do mnie odezwałeś, czy nie podejdę do Lou, gdy byliśmy na ścieżce. -Teraz jego mina była nie do opisania.
-Jak?!
-Masz w swoim głosie wyjątkową chrypkę, która rozpoznaje na samym początku każda prawdziwa Directionerka.-Uśmiechnęłaś się triumfalnie.
-Aha...-Widać, ze go zatkałaś.
-Wiesz co, Harry? Bardzo ciekawa rozmowa, ale ja już muszę lecieć. Czas mi spieszy...
-Dobra. A może Cię odprowadzę?
-Jak chcesz.-Wzruszyłaś ramionami.I znowu szliście. Tylko teraz caaaaały czas rozmawialiście i śmieliście się. Twój towarzysz jednak cały czas miał na głowie kaptur, a na nosku okulary, aby nikt nie mógł go rozpoznać i żeby miał spokój. Chociaż go tak bardzo nie znasz, to i tak uważasz, że jest fajny, spoko itd. Ale to nie dlatego, że jest gwiazdą! Absolutnie! Ale dlatego, że Ty widzisz jego prawdziwą stronę, stronę człowieka, który nie ukrywa się w cieniu gwiazdy pop.
Dodarliście do Twojego domu. Zaczęłaś grzebać w torebce, szukając kluczy.
-Wiesz...-Zaczął Hazz.
-Hm?-Popatrzyłaś się na niego. Przerwałaś na chwile swoich poszukiwać.
-Mieszkach nawet blisko nas.
-A wy gdzie mieszkacie...?
-Tu.-Pokazał ręką na dom naprzeciw.
-Serio?-Zrobiłaś tępą minę. Co prawda mieszkasz tutaj dopiero tydzień (przedtem mieszkałaś w inny miejscu w Londynie), ale powinnaś się dawno dowiedzieć, gdzie mieszkają Twoi idole! 'Tępa, tępa, tępa!' mówiłaś do Siebie.
-Tak.-Uśmiechnął się pokazując swoje przecudne dołeczki. Znowu zaczęłaś szukać w Twojej 'jaskini' kluczy lecz nie mogłaś ich znaleźć. Coraz szybciej i energiczniej ruszałaś ręką w swojej torbie. Nagle zaprzestałaś. Hazza to zauważył.
-Coś się stało?-Zapytał z troską.
-Tak...Zgubiłam klucze!
-To może na razie zamieszkach u nas? Na pewno to nie będzie problem!-Powiedział, a raczej wykrzyczał z entuzjazmem.
-Nie chce sprawiać problemu... Po prostu wynajmę sobie pokoik w jakimś hotelu i wystarczy. Za tydzień przyjeżdża moja siostra, ona ma dodatkowe klucze, to mi pożyczy, a ja zrobię sobie ich odbitkę.
-I znowu to robisz!
-Ale co?!
-Myślisz o innych! Martwisz się o nas, abyśmy problemu nie mieli, a sama chcesz się gdzieś przez tydzień po hotelach włóczyć!
-Skoro tak, to zgadzam się! Pozwolę sobie u Was nocować i nie będą o Was myśleć, tylko o Sobie!
-Wiedziałem, że Cię tak pokonam.-Uśmiechnął się triumfalnie.
-Ach...-Westchnęłaś, 'ale z niego dziecko' pomyślałaś.
Weszliście do domu. Był duży i bardzo ciepły w środku. Z salonu, o ile Cię nie myli umysł, dobiegały zabawne chichry, prawdopodobnie reszty bandy.
-Siema wszystkim! To jest [T.I.] i na razie będzie z nami mieszkać.-Powiedział bez zbędnych ceregieli, Harry.
-Hej...-Podniosłam rękę, wymachując nią przed swoją twarzą, jak jakaś wariatka. Co oni sobie o mnie pomyślą?! Nieważne, a więc przywitałam się, a raczej próbowałam, bo nie wiem, na co top wyszło. Louis widać, bardzo się z tego cieszył.
-Jestem za!-Od razu wykrzyczał.
-To może się jakoś zapoznamy?-Powiedział Zayn .
-Może zagramy w butelkę?-Zaproponowałaś.
-Jasne!-Wszyscy krzyknęli chórem.
-Już widać, że do nas pasujesz!-Niall z pełną miską chipsów powiedział te słowa, po czym wstał, udając się, jak mniemam, do kuchni, by po chwili wrócić z pustą butelką. Siedliśmy w kółku i zaczęliśmy grać. Nieźle się przy tym śmieliśmy! Chyba słyszeli nas nawet sąsiedzi... Przez ten cały czas czułam na sobie wzrok Lou... i Hazzy... Jednak do Harolda nic nie czułam, a do Louisego - tak, a więc co chwila posyłałam mu słodkie uśmieszki. W końcu jednak nadszedł czas na spanie.
-To gdzie mam spać...?-Zapytałam nieśmiało.
-Chodź, zaprowadzę Cię.-Loui wstał, podszedł do mnie, złapał za rękę, po czym pociągnął na górę.
-Tutaj.-Pokazał na drzwi, na których była tabliczka z napisem:
'Pokój BOO BEAR'A ! Wejście -> Zagrożenie zaatakowaniem przez śmiech :)'
Zaśmiałam się lekko. Lecz chwila, chwilunia...
-A Ty Lou?
-Co ja?
-Gdzie będziesz spał?
-Na kanapie. Spokojnie.-Uśmiechnął się do mnie.
-Absolutnie! To ja tam pójdę!
-Nie pozwolę!
-To oboje tu śpijmy, ok?
-Mi to pasuje.-Uśmiechnął się zadziornie.-A teraz chodź, dam Ci coś na piżamę.
-Dobra.-Weszłaś do pokoju. Lou wszedł za Tobą, podchodząc do szafy, a Ty rozglądałaś się po pokoju, był taki jak sobie go wyobrażałaś, duży, piękny, przestronny, ale nie panował w nim bałagan. To Cię trochę zdziwiło. No, ale nawet lepiej. Uśmiechnęłaś się do Siebie.
-Proszę.-Lou podszedł do Ciebie i podał Ci strój.
-Dzięki.-Uśmiechnęłaś się i udałaś do wcześniej pokazanej łazienki. Po przeszło 15 minutach ponownie zjawiłaś się w sypialni. On jedynie leżał na łóżku, cicho chichocząc, gdy Cię zobaczył.
-Wiem, wyglądam dziwnie.-Stwierdziłaś.
 Wyglądasz ślicznie, nie wiedziałem, że aż tak pięknie będą zwisać na Tobie moje ubrania.-Po raz kolejny wyszczerzył się.
-I co się cieszysz?
-A nic, bez powodu.
-Jak chcesz...
-[T.I.]?
-Tak?
-No bo wiem...no bo Ty mi się...-jąkał się-NoboTymisiępodobasz-Wybełkotał.
-Możesz powtórzyć?
-Kocham Cię, [T.I.]!
-Ja Ciebie też Louis...-On szybko doskoczył do Ciebie, czule całując Twoje różowe-różane, aksamitne usta. Odwzajemniłaś pocałunek.
-To jesteśmy parą?-Zapytał  nadzieją. W jego oczach tańczyły zeciekle iskierki żażącego się pożądania.
-Tak, jesteśmy oficjalnie parą...-Znowu dotknął moim ust, swoimi, tym razem bardziej łapczywie, jakby to były nasze ostatnie chwile...

~*~ 

No to proszę Part  2 z Lou ^^  I jak końcówka? Mi się wydaję, że ją trochę popsułam... No ale do was należy ostateczne zdanie ^^
WESOŁYCH ŚWIĄT!

wtorek, 25 grudnia 2012

Dziękujemy!

Dzięki wielkie ^^ !!!
Blog prowadzimy od 10.10 czyli ponad 2 miesiące. W tym czasie dostaliśmy ponad 2000 wejść od was!!! Może dla niektórych to nie dużo, ale dla nas owszem, gdy dowiadujemy się, że ktoś w ogóle czyta to, co piszemy.Wielkie dzięki, jesteście kochane!
WESOŁYCH ŚWIĄT!!! :D

Niespodzianka

Suzie55: A więc jesteś Directionerką? - Pisałaś na Twitterze z pewną osobą o właśnie takiej nazwie. Oczywiście po angielsku, ale w końcu mieszkałaś od 2 lat w Londynie...
Ty: Tak... A ty?
Suzie55: Też :)
Ty: To fajnie ^^
Suzie55: Nawet nie wiesz jak bardzo :D
*Parę dni później*
Suzie55: Nie pytałam wcześniej, ale który chłopak z 1D najbardziej Cię podoba?
Ty: Mi? Hmmm... Chyba Louis... A co?
Suzie55: A za co?
Ty: Na pewno nie dlatego, że jest gwiazdą ;) Podoba mi się najbardziej, gdyż chociaż, że jest najstarszy zachowuje się tak jak chce, w większości jak dziecko. To podobnie do mnie ^^ A kontynuując, nie wydaje się on być bardzo surowym, a wręcz przeciwnie - zabawnym, śmiesznym, wiecznie szczęśliwym i uśmiechniętym człowiekiem. A Tobie?
Suzie55: A chciałabyś z nim być? No wiem, parą?
Ty: No to chyba oczywiste! Ale jest on z Eleanor, a ja nie chciałabym zniszczyć jego związku, bo wydaje się być z nią szczęśliwy, a ja osobiście nie mam nic do El, a wręcz przeciwnie - bardzo ją lubię :) Uważam, że jest dla niego odpowiednią osobą. Ja już powiedziałam swoje, teraz ty :P
Suzie55: Ale nie wiesz o  tym?
Ty: O czym?
Suzie55: Noooo... Lou już nie chodzi z El, zerwali...
Ty: Szkoda :( Trzymałam za nich kciuki, że się im uda :(
Suzie55: Ale teraz Ty masz przy nim szanse!
Ty: Nie, ja go jednak nie znam prawie, tylko tyle, ile w różnego rodzaju gazetach piszą. A poza tym, jest teraz pewnie smutny, ja mogłabym być jednak na razie jego przyjaciółką, aby mu pomóc ^^
Suzie55: Ale Ty miła i dobroduszna :) Na pewno, gdy Cię tylko spotka, to się  w Tobie zakocha!
Ty: Jednak wątpie :) Nawet jeśli bym go spotkała, to jedynie mogłabym go poprosić o zdjęcie, autograf, może krótką rozmowę, jeśli nie byłby zajęty... Chodź w to wątpie, ale jednaj mam nadzieję :)
Suzie55: Optymistka?
Ty: Zawsze ^^
Suzie55: Wiesz co [T.I.]? Bardzo chciałabym Ci dokończyć, ale muszę lecieć na zajęcia. Może spotkamy się gdzieś w realu?
Ty: Jasne!
Suzie55: A nie boisz się...?
Ty: Ja zawsze jestem otwarta na nowe znajomości :D
Suzie55: Idealnie do m... To znaczy do Louisa pasujesz :)
Ty: Dzięki ;3
Suzie55: To kiedy i gdzie spotkanie?
Ty: Jutro, Milk Shake City, o PM?
Suzie55: A może być wcześniej?
Ty: To o której Ci pasuje?
Suzie55: Hmmm... O 2 PM?
Ty: Jasne ^^ Do to jutra <33 Ja spadam...
Suzie55: Bay~
*Następny dzień*
Popatrzyłaś na zegarek; jest dopiero 12. Zaczęłaś się przygotowywać; najpierw wybrała strój, w którym zamierzałaś pójść na spotkanie. Nie wiem z kim się dokładnie spotkasz, ale i tak chcesz dobrze wyglądać. Postawiłaś na luźny zestaw, jednak odpowiedni do jesiennej pogody. Dzisiaj nie padał deszcz, a wręcz przeciwnie - było bardzo słonecznie, co było dziwne dla tego miejsca, ale na wszelki wypadek wolałaś spakować do torebki mały parasol, bo nigdy nie wiadomo, co kogo spotka. A wracając do stroju; wybrałaś sobie czerwoną bokserkę z napisami, do tego tego samego koloru spodnie, a dokładniej rurki. Na bluzkę na ramiączkach, nałożyłaś różową bluzę w czarną kratę. Oczywiście nie obeszło się bez Twoich dodatków, jednak do tego stroju wybrałaś ich mało. Jedynie swoją bransoletkę, czarną, ze srebrnymi dodatkami, a na nią nałożony był zegarek. Bardzo ładnie wyglądała, a Tobie dodawała uroku. Z reszta była ona Twoją ulubioną. A torebka była koloru brązowego. Trochę pomieszane style, ale efekt końcowy całego zestawy wyszedł zadawalająco. Z całym strojem udałaś się do łazienki. Nalałaś do wanny gorącej wody, ściągnęłaś ubrania i zatopiłaś się w panie, która się zdążyła pojawić na tafli wody. Rozkoszowałaś się chwilami. Po przeszło 30 minutach wyszłaś, ubrałaś się, a włosy porządnie rozczesałaś, podsuszyłaś i zostawiłaś rozpuszczone. Miałaś czekoladowe włosy, idealnie falowane, które w spokoju spływały na Twoje opalone ramiona. Byłaś ogólnie wysoką brunetką. Miałaś piękną, zgrabną figurę, chude nogi oraz niebanalną urodę. I nie miałaś za dużego poczucia poczucia wartości i nie wyolbżymiałaś. Taka po prostu byłaś piękna. Wyszłaś z łazienki. Popatrzyłaś na zegarek; teraz już jest 13:30. Postanowiłaś już wyjść. Swoje błękitne oczy nasunęłaś czarne okulary, przeciwsłoneczne. Na miejsce doszłaś 5 minut przed czasem.
-@[T.N.], to Ty?-Ktoś się do mnie zwrócił, gdy przechodziłam między stolikami, szukając jakiegoś wolnego. Z głosu - chłopak.
-Ja? Tak. Ale Ty pewnie nie jesteś Suzie55.-Odwróciłaś się do niego. Był to chłopak, tak jak wcześniej powiedziałaś, też miał okulary na nosie, również przeciwsłoneczne, a na głowie - kaptur. Wzruszyłaś ramionami, odwróciłaś się na pięcie i poszłaś dalej.
-Zaczekaj! To ja!-krzyknął za Tobą. Momentalnie się odwróciłaś.
-Co proszę?
-To ja, Suzie55. Pisałem z Tobą na twitterze. Możemy pogadać? Ale nie tutaj...
-Dobra, co mam do stracenia.
-Nic. Może chodźmy do parku?
-Jasne.
I poszliście. Bez słowa.  Co chwila rzucałaś mu ukradkiem spojrzenia, ale nie jego wzrok był skupiony jedynie na jego butach oraz tego, co się przed nimi znajduje.
-To przynajmniej zdradzisz mi swoje imię?-Zaczęłam. Popatrzył się jedynie na mnie. Nic nie odpowiedział. Tylko popatrzył się na mnie dziwnym wzrokiem.-No bo na pewno nie jesteś Suzie...
-Tak, jestem...

~*~
Mam pytanie: z kim dokończenie?

poniedziałek, 24 grudnia 2012

WESOŁYCH ŚWIĄT

WESOŁYCH ŚWIĄT I SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU ^^ MIEJMY NADZIEJĘ, ŻE PRZYSZŁY, 2013 ROK BĘDZIE DLA NAS WSZYSTKICH NAJLEPSZYM ROKIEM I ŻE W KOŃCU DOCZEKAMY SIĘ KONCERTU ONE DIRECTION W POLSCE!!! BUZIACZKI DLA WAS :*



Życzę w imieniu wszystkich dziewczyn!
Wika

środa, 12 grudnia 2012

Hazza


Wszystko jest takie magiczne! Drzewa są z ciastek, w rzekach płynie czekolada, chmury są z waty cukrowej,  której spadają lody o najróżniejszych smakach, niczym płatki śniegu, a domki są z piernika. Przechadzałaś się ścieżką, którą ozdabiały małe, kolorowe, oczywiście jadalne żelki - misie. Co parę kroków znowu schylałaś się po następną porcję. Idąc tak, w końcu dotarłaś do wielkiego budynku, który jako jedyny nie był zrobiony z kalorycznych pyszności. Weszłaś do niego, a twoim oczom ukazał się dziwny widok - wszystko było zrobione z pomarańczowej galaretki. Wszystko powoli kołysało się na boki, każda rzecz w innym, swoim rytmie. Nie mogąc się opanować, cały czas sięgałaś po pyszności, które były za darmo, a więc czemu miałabyś sobie odmawiać? A więc jadłaś, jadłaś i jadłaś. Przypadkowo, odruchowo, czy tym podobnie, w każdym razie chcąc, nie chcąc spojrzałaś na zegarek. Godzina była już późna, a ty nie dotarłaś jeszcze do swojego domu. Czas w takim miejscu szybko, a nawet bardzo szybko płynie, o czym się przekonałaś. Niechętnie, ale powlokłaś się w kierunku drzwi, wyszłaś przez nie i dalej, ponownie kierowałaś się po ścieżce. Popatrzyłaś się na słońce, co w tej krainie oznaczało wielki koło karmelu, który 'wisiał' na niebie. Oczywiście niebo wyglądało jak woda, dosłownie! Jak ekran komórki, jak woda z butelki wylana na podłogę. To miejsce jest niezwykłe! Niestety, ale że była z Ciebie niezdara, biegnąc, przewróciłaś się na żelku, przez co upadłaś. Jednak po chwili podniosłaś się lecz to co ujrzałaś, zadziwiło Cię. Nie było już tej Twojej krainy ze słodyczami, które mogłaś jeść na okrągło, ale był za to las, który otaczał Cię ze wszystkich stron. Popatrzyłaś na górę - na niebie, teraz już zwyczajnym, 'wisiał' księżyc. Podeszłaś bliżej do drzew. Jedną rękę wyciągnęłaś do przodu, dotknęłaś gałązki, ale było to zwykłe drzewo iglaste, które było jeszcze tak złośliwe, że Cię ukłuło. Złapałaś się za palec, z którego poleciała krew. Aleś Ty niezdarna, jednak trzeba to przyznać.
-Musiało mi się to przyśnić.-powiedziałaś, będąc pewna, że podczas wracania do domu upadłaś, i na chwilę straciłaś przytomność. Jednak wystraszyłaś się, bo nagle ujrzałaś białą plamę w oddali, która się do Ciebie zbliża. Zaczęłaś uciekać, jednak TO COŚ nie przestawało Cię gonić. Teraz żałujesz, że masz buty na koturnie. No, były to twoje ulubione buty, ale w takiej sytuacji jednak się nie sprawdzają. Powtórnie się przez nie przewróciłaś. Gdy wstałaś, poczułaś nieprzyjemny powiew na karku, przez co przeszły Cię dreszcze. Szybkim ruchem odwróciłaś się. Naprzeciwko Ciebie stał... jednorożec!!! Wiem, to trochę dziwne, ale to była prawda! Przed Tobą stał najprawdziwszy jednoróg. Nagle zeskoczył z niego jego jeździec. Chłopak, młody, ale pełnoletni. Chyba go znasz... Kojarzysz z kąś jego twarz... Te jego rumieńce, szczery uśmiech oraz dołeczki, gdy się uśmiecha, a jak na razie tej czynności nie zaprzestawał. Na głowie miał burzę loków. Jednak nadal nie mogłaś sobie przypomnieć kim o jest. Cofnęłaś się o krok.
-Spokojnie, nie zrobię Ci krzywdy...-uśmiechnął się jeszcze szerzej.-Harry, Harry jestem, a Ty to...?- wyciągnął w moim kierunku rękę.
-[T....[T....[T.I.]-uścisnęłaś jego rękę, ale jednak lekko i niepewnie. Nadal przecież o nim nic nie wiesz.
-Nie musisz się mnie obawiać, nic Ci nie zrobię. A teraz chodź, przejedziesz się za mną na Ecrylii.
-Że co?
-Mój koń...-zaczął.
-Jednorożec, jak już coś...-przerwałam mu.
-No niech Ci będzie. No to mój JEDNOROŻEC -powiedział ironicznie- Nazywa się Ecrylia. I teraz mam nadzieję, że Cię mogę nim gdzieś podwieść.
 -Nie jestem co do tego pewna...
-No chodź, proooooszę!-zrobił słodkie oczka, a usta wygiął w podkówkę. Sama nie wiesz dlaczego, ale...
-Zgoda.-a więc się zgodziłaś. 
"CO TY ROBISZ KOBIETO?!" - sama zganiłaś się w myślach.
-A więc dokąd? -zapytał.
-Do mojego domu...
-A więc dobrze...-zaczął galopować, gdyż ja zdążyłam już wsiąść na jego "rumaka".
-A nie zapytasz mnie o adres...?
-Znam go.-uśmiechnął się do mnie.
-Co proszę?
-Znam adres każdego, kto tutaj mieszka...

-AAAAAAUUUUUUUUUUUUUUUUUUAAAAAAAAAAAA!!!-krzyknęłaś, zwijając się z bólu. A jednak to dopiero teraz się obudziłaś, bo właśnie spadłaś ze swojego cieplutkie łóżeczka. Usłyszałaś śmiechy, a gdy się odwróciłaś, obok Ciebie na ziemi, Harryh też się zwijał, ale ze śmiechu. Nie mógł go opanować! Za to oczywiście dostał poduszką, za którą poleciała kolejna poduszka, i kolejna, i następna, i następna, aż w końcu rozpętała się prawdziwa bitwa na poduszki. Pióra latały wszędzie. Fajny widok był później pokoju lecz niestety, ale trzeba będzie to posprzątać.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I jak? Podobają się wam takie imaginy? Dla mnie ten wyszedł nawet niezły. 

niedziela, 9 grudnia 2012

Zayn

-Zobaczycie, moja siostra jest naprawdę fajna. I jeszcze nie raz będziecie chcieli ją odwiedzić.-uśmiechnąłem się na myśl o Gemmie. Kocham ją i to u niej mam spędzić z chłopakami święta.
-A może zrobimy jej jakąś niespodziankę.-zaproponował Niall.
-Wiem!-powiedziałem triumfalnie.-Przyszykujcie śnieżki.
-Chcesz ją przywitać zimnym śniegiem?!-zapytał z niedowierzaniem Liam.
-Tak! Ona i tak nie będzie miała nic przeciwko. Zrozumie,że to był żart. Ona już taka jest.
-No to dobra.-powiedział Lou, zatrzymał się,bo byliśmy w drodze do jej domu oraz zaczął lepić kulki.
-Jesteś pewny...?-zapytał nieśmiało Liam. Ach ten nasz Daddie, zawsze się o wszystko martwi!
-Tak! No chodźcie!-przystanąłem i zacząłem powtarzać czynność Lou. Za mną reszta.
-Dobra, chodźmy już.-po chwili powiedziałem.
-Musiiiimy?-zapytał Lou ze słodką minką.
-Wiesz, Gem już nas pewnie nie może się doczekać...
-Dobra.


-To już tutaj!-zacząłem.
-Wchodzimy?
-Nie, zapukajmy i jak otworzy, to dostanie śnieżkami.
-Ale ja nadal mam co do tego złe przeczucia...
-Liam! Możesz przestać się o wszystko marwić?!
-Nooo...doobra,chodźcie.
-No i grzeczny chłopiec.-uśmiechnąłem się.
*perspektywa Nialla*
Zapukaliśmy.Otworzyła nam dziewczyna w białej tunice, czerwonych rurkach i białych conversach.Obrzuciliśmy ją śnieżkami, po czym zaczeliśmy się jej przedstawiać. Jedynie Hazza się nie ruszał i coś mówił pod nosem, w końcu bardziej zrozumiale.
-To...nie...jest...Gemma...-jąkał się,a dziewczyna tylko krzyknęła.
-O co chodzi [T.I.]...-zaczęła jakaś brunetka.Teraz zapewnie Gemma.-HARRY! Coś Ty wymyślił?! [T.I.] nic Ci nie jest?-zwróciła się do dziewczyny.A więc ma na imię [T.I.].
-Ja...to znaczy...bo my...
*TWOJA PERSPEKTYWA*
-Chodź, dam Ci coś ciepłego,bo się jeszcze przeziębisz!-powiedziała do mnie.
-Spoko, nic mi nie jest,a on-wskazałam na...o ile się nie mylę Harry'ego...wiem,że miał loczki.-chyba przyszedł do Ciebie.
-Nooo...w zasadzie to oni spędzą z nami święta...-zaczeła Gemma.
- CO?!
-Nooo...to miała być niespodzianka.
-Aha! Fajnie! Mieszkam tu i nie wiem,że będzie tu ktoś z nami na święta nocował!
-Mieszkasz tu?!-wtrącił loczek.
-Tak! Nic mu nie powiedziałaś Gem?!
-Wybaczcie!
-A..-przerwałam mu.
-Dobrze, uspokój już się,idź do swojego pokoju,a ja się nimi zajmę.
-Zajmiesz się nami?-zapytał cwaniacko czekoladooki. Ale ma włosy...Ciekawe, ile czasu spędza na układaniu ich.Chyba mu się spodobałam, bo cały czas  'pożerał' mnie wzrokiem.Na jego słowa tak we mnie zabuzowało,że chwyciłam wazon stojący na wyciągnięcie mojej ręki, na stoliczku, wyrzuciłam kwiaty,a wodą, która tam była, oblałam jego.
-Wystarczająca odpowiedź?
-A to za co?!
-Za to, że  jesteś.-popatrzyłam na niego moim najbardziej morderczym wzrokiem.
-Już Cię lubię!-powiedział Hazza.Popatrzyłam się dziwnie na niego.
-Why?
-A nic,chodź,Gemma pomogę Ci przyszykować herbatę dla nas.
-...-Gemma nie odpowiedziała.
-Nie,ja idę zrobić herbatę, wy idziecie łaskawie do salonu, a Ty Gemma  mi pomożesz, jasne dla wszystkich?
*PERSPEKTYWA ZAYNA*
Ale dziewczyna ta [T.I.] - uporządkowana lecz widać,że nie całkiem, bo przynajmniej cząstka znajduje się w niej zabawy i szaleństwa. Jest zaborcza. Udaje ciężką do zdobycia - lubię takie!
-Nie [T.I.] teraz Ty idziesz się przebrać.-Harry wskazał na jej strój.-Zayn.-kontynuował.-Ty idziesz ze mną,dam Ci koszulkę na zmianę, Gem przyszykujesz picie? Zaraz Ci pomogę.
-Dobra,a teraz sio!
Weszliśmy do  domu,poszłem za zielonookim,jak mi kazał.Dał mi koszulkę i zszedł, ja za nim. Po chwili dołączyły do nas dziewczyny.
*TWOJA PERSPEKTYWA*
-A więc co robimy?
-A nie wiem...może obejrzymy jakiś film?-zaproponowałaś.
 -Może horror?-zapytał Lou. Już się poznaliśmy i wydają się nawet fajni. Ale mam dość zachować Zayna - cały czas mnie niby 'niechcący' dotyka, mówi że jesteś słodka, śliczna etc. i cały czas się na mnie gapi! To krępujące!
-Jestem za!-uśmiechnęłam się.
-I my!-chłopcy powiedzieli chórkiem.
-A więc fajnie, no to jaki?
-Nie wiem,poszukam czegoś.-zeszłaś z kanapy i podeszłaś do półeczek pod telewizorem, na których leżały jakieś filmiki. Co chwila jakieś pokazywałam, czekając na ich ocenę.W końcu wybrali.
-A więc ja idę po popcorn.-powiedziałaś.Zauważyłaś,że Zayn idzie za tobą.
-Wierzysz, w miłość od pierwszego wejrzenia?-spytał, gdy byłaś w kuchni i wkładałaś do mikrofalówki paczkę popcornu.
-Wiesz [T.I.] ...-zaczął, ujmując twoją dłoń.-Zakochałem się w Tobie od pierwszego wyjrzenia...-mówił.Odwróciłaś się.
-A ja Cię  nienawidzę!-wrzeszczałaś na niego.-Nie nawidze ludzi,którzy innych oceniają po wyglądzie! Nie nawidzę ich" Brzydzę się nimi! Brzydze się tobą!-mówiłaś ze łzami w oczach.-Brzydzę się tobą! Myślałam,że jesteś inny, ale Ty jesteś identyczny!-wybiegłaś, z kuchni na korytarz, a później do drzwi na dwór, przez które wyszłaś. Biegłaś przed siebie. Łzy zasłamiały Ci oczy.
-[T.I.] UWAŻAJ!...-Zayn krzyczał za tobą,mówił jeszcze coś,ale Ty nic nie słyszałaś, twoje ciało przeszedł niemiły dreszcz. Zapadła ciemność...

*PERSPEKTYWA ZAYNA* parę lat później.
-Jaka szkoda,że odeszłaś...To wszystko przeze mnie...Cały czas się obwiniam, wiedząc że to moja wina...Gdybym nie ja to nadal byś żyła...-do oczu napłynęła Ci kolejna fala łez.Ona odeszła od Ciebie... Przez Ciebie...

*PERSPEKTYWA 3-OSOBOWA*
[T.I.] stała przy nim. Ale jako duch, jako ciało,którego nikt nie widzi. On płącze po raz kolejny, użalając się nad swoim losem. A to wszystko przez niego. Ona odeszła, uciekając przed nim i wpadając pod samochód. Niestety nie przeżyła. A on - do tamtej pory człowiek wesoły, beztroski, którego nie obchodzili inni ludzie, teraz jest zupełnie inny. Jego życie obróciło się o 180 stopni. A to przez jedną dziewczynę. Dziewczynę, którą nadal kocha i dziewczynę, która nie żyje. Nie wróci...


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No hej! I jak się podobało?Trochę zagmatwany, ale chyba nie jest taki zły xD

czwartek, 29 listopada 2012

Zayn


-Ach tak?
-Tak!
-Nie wierzę!
-To uwierz!
-Wątpie...
-A to dlaczego?!
-Bo ja nie jestem pierwszą osobą, której to powiedziałaś!
-A co zazdrosna jesteś?!
-Tak, tak, tak!
-A więc o to chodzi...
-Tak!...Yyyy...To znaczy nie...Chyba...Yyyy...Niewiem...Już nic nie wiem...
-Wiedziałam!
-Ale co?
-Aaaa...Wieeeeeesz...
-Coś długie to 'wiesz'.
-No i?
-No i nic.
-Powiedz!
-Nie!
-Focham się na Ciebie!
-A więc foch!
-Foch forever!
*10 minut wcześniej*
-Wiesz co?-zaczełaś.
-Tak.
-A więc co?
-A nic...
-O co Ci chodzi?
-O nic.
-Taaaa...Jasne.
-Kiedy zamierzałaś mi powiedzieć?
-Ale co?-nie wiedziałaś o co chodzi.
-Pytam się,kiedy zamierzałaś mi powiedzieć?
-No,ale co?!
-To,że jesteś z Zaynem!
-Co?!
-A to!
-Od kiedy wiesz?
-Od...hmmm...pomyślmy...od początku?!
-Ale skąd?!Powiedział Ci?!
-Kochana,jestem twoją przyjaciółką od...hmmmm...pomyślmy...od początku?
-Tak,wiem,wiem...
-A...
-To co,teraz kazania będziesz mi prawić?!
-Nie,chcę powiedzieć,że...
-Że co?!
-A to!
-Co?!
-Nic!-twoja naj znowu zaczęła swoje głupie gierki,które tak Cię denerwowały.
-Ach ty...!
-Co ja?
-Nic!-uśmiechnęłaś się szeroko,przez co oberwałaś poduszką.Po chwili wszędzie latały białe pierze.
*15 minut później*
-Och,wybacz mi!-Abby wyciągnęła w twoją stronę ręce chcąc Cię przytulić.
-Ty mi też!-Obydwie sie już tuliłyście.
-Ale wiesz co?
-Co?
-To ty to posprzątasz!
-A to dlaczego?!
-Bo to ty pierwsza rzuciłaś we mnie poduszką!-wstałaś i jak najszybciej uciekłaś z pokoju.Jednak w progu drzwi odwróciłaś się i popatrzyłaś na nią.Ona ogarniała wzrokiem cały pokój,a po chwili spojrzała na Ciebie z miną typu WTF?!Nie wytrzymałaś i przysiadłaś z powrotem koło niej.Abby się tylko uśmiechnęła.
-A więc opowiadaj!
-Ale co?
-Ja nie mogę, aleś ty niepojętna!
-Ja?!
-Nie, nie ty! Sąsiad!
-Hahaha,bardzo śmieszne!
-No widzisz?-popatrzyła na Ciebie z dumą.-No ale opowiadaj,jak zaczełaś się spotykać z Zaynem!
-A więc tak...

-No to złap mnie!
-Ja?!-on tylko pokiwał głową.-I czego jeszcze?!
-No,złapania mnie!
-W życiu!
-Ach tak...?
-Tak!-teraz właśnie oberwałaś białą, zimną kulką.I kolejną. I następną. Śnieżki latały co chwila w kierunku przeciwnika.
-Aaaaa!Zimne!!!-jedna ze śnieżek wpadła Ci za kurtkę, a dalej pod bluzkę,tym samym chowając się pod stanik.Przeszły Cię dreszcze.W końcu twoja delikatna i 'nagrzana' skóra miała bliskie spotkanie z lodowatą śnieżką,która już zaczęła się topić.Niestety przez przypadek chcąc ją wyciągnąć, potknęłaś się i upadłaś.Na Zauna oczywiście...On szybkich ruchem obrócił Cię i teraz to on leżał na Tobie.
-Ymmmm...Zayn...?
-Tak?
-Mógłbyś zejść?
-Nie.-uśmiechnął się zadziornie.
-Że co?-popatrzyłaś na niego .
-Że to!
-Głupek!
-Wcale nie!
-Wcale tak!
-Nie!
-Tak!
-Nie!
-Tak!
-Kocham Cię!
-Tak!
-Nie!
-Ta...Coś ty powiedział?!
-Nie...
-A to wcześniej?!
-No bo widzisz [T.I.]...-zaczął
-Zayn?
-Tak?
-Nie mogę oddychać!
-Ach tak,już z Ciebie schodzę.
-Ale coś mówiłeś...
-Ach tak!
-Do jasnej przestaniesz mówić 'ach tak'?! Wiesz,jak to denerwuje?!
-Ach tak?
-Głupek!-Zayn znowu oberwał.
-Ej,to niesprawiedliwe!
-Masz problem!
-Chyba ty!
-Ja? Z czym?
-Ze mną?
-Co Ci...-nie zdążyłaś dokończyć,bo Zayn złączył wasze usta w gorącym pocałunku.-Wow...Zayn...Nie wiem co powiedzieć...
-Lepiej nic nie mów.Albo powiedz!
-Co?!
-Słuchaj [T.I.] bo ja już od dłuższego czasu coś przed Tobą ukrywam...
-Ale co?
-No bo ja...widzisz...ja...
-O CO CI CHODZI ZAYN?!
-No bo ja Cię kocham!
-Że co?!-wryło Cię
-To!I chcę wiedzieć czy ty czujesz to samo...
-Zayn,zrozum...
-Ach tak,wiem,nic do mnie czujesz.-przerwał Ci.Ależ on słodki.-Spoko rozumiem.Ale możemy zostać przyjaciółmi,prawda?
-Nie,nie możemy...
-Ale to dlaczego?!-wykrzyczał ze łzami w oczach.
-ZAYN,DEBILU,JA CIĘ KOCHAM!
-Serio?!
-Nie na żarty!Oczywiście,że Cię kocham!
-Ja Ciebie też!-rzuciłaś się na niego,całując namiętnie.

-Ależ to słodkie!-twoja Abby była zachwycona.
-No wiem...-powiedziałaś.
-Panienki?-za drzwi wyłonił się Zayn.-Jestem!!!-za pleców wyciągnął kwiaty dla Ciebie z czekoladkami,nie zapominając także o twojej naj,która też je dostała.Czekoladki oczywiście ;-)
-Aleś ty sweeeetaśny!

-Wiem.-uśmiechnął się zadziornie. i pocałował Cię.
-Meguuuuuustuje was,słodziaki!-dowaliła swoje Abbs po czym wszyscy wybuchneliście śmiechem



niedziela, 18 listopada 2012

Niall

-Czy Ty,[T.I.] [T.Drugie.I.] [T.N.] bierzesz sobie,oto tego tutaj stojącego mężczyznę Nialla Horana i tym samym ślubujesz mu miłość,wierność i że go nie opuścisz,dopóki śmierć was nie rozłączy?-Zabrzmiały słowa księdza.Wszyscy wstrzymali oddechy.Nic nie odpowiedziałaś,tylko wpatrywałaś się we wpatrujące się w twoje tęczówki,oczy Nialla.Słyszałaś,jak oddychasz.Czułaś,jak twoje serce pulsuje tak,jakby za chwile miało wyskoczyć.Cisza.Nikt nic mówi z wyjątkiem czasami słyszanym,gdzieś z tyłu,szeptów.
-Tak-Odpowiedziałaś krótko,
-A czy Ty,Niallerze Jamesie Horanie-Zachichotałaś-Bierzesz sobie,oto tą tutaj stojącą kobietę [T.I.] [T.N.] i tym samym ślubujesz jej miłość,wierność i że jej nie opuścisz,dopóki śmierć was nie rozłączy?-Znowu zapadła cisza.Znowu słyszałaś wasze oddechy.Są takie nierówne,wasze serca,a przynajmniej twoje,zachowuje się tak,jakby chciała wyskoczyć,a później chciało zostać już na zawsze przy Niallu...Twoim Niallu...Już za parę minut twojego męża...Chcesz spędzić z nim resztę swojego życia...Byłoby cudownie...
-Tak!-Krzyknął Niall,chcąc,aby cały kościół,a nawet ludzie poza nim,go usłyszeli.Tym samym wyrwał Cię z zamyśleń.-Tak.-Dodał ciszej,ale tak,że Ty to usłyszałaś.
-A więc ogłaszam was mężem i żoną.-Ogłosił ksiądz.-Możecie się pocałować.-Na ten moment właśnie czekałaś.Zaczęliście się do siebie powoli zbliżać.Czułaś jego oddech na swojej twarzy.Rozchyliłaś leciutko usta.Jeszcze chwila,jeszcze ułamek sekundy...Nagle nie wiadomo czemu,wybuchnęłaś śmiechem,niepohamowanym śmiechem.Niall popatrzył na Ciebie,nie wiedząc o co chodzi.Czułaś na sobie spojrzenia wszystkich...Po chwili już cały kościół,wraz z Niallem i księdzem,się śmiał...Wszystko ucichło,już ucichło...
-Możecie się pocałować.-Powtórnie oznajmił ksiądz.Teraz już Niall nie czekał.Wbił się łapczywie w Twoje usta.Gdy się od siebie oderwaliście,cały kościół bił brawa.
-Kocham Cię.-Wyszeptał twój ukochany.-Kocham,kochałem i będę kochać,aż po grób i jeszcze dalej.-Zachichotałaś.Twój mąż (zresztą,jak to ładnie brzmi, nieprawdaż?) wziął Cię na ręce i przeniósł przez całą długość kościoła.Wsiedliście do samochodu.Nadal przypominasz sobie jak to się zaczeło...

Chodziłaś po piaszczystej plaży,co chwila zerkając na zachodzące słońce,o pomarańczowatym kolorze.Jak to pięknie wygląda...Słońce odbija się o błękitną taflę wody.Lekki wiaterek delikatnie owiewa twoją twarz...Nie jest gorąco,ale nie marzniesz....Idealna pora na spacery,najlepiej dla zakochanych par...A ty?Ty jesteś sama...
-Chau,chau!-Odezwała się twoja suczka.-Chau,chau!-No tak,nie masz nikogo oprócz niej...Do Londynu przeprowadziłaś się 2 miesiące temu,zaraz po zakończeniu szkoły.Nic Cię w Polsce nie trzymało.Byłaś sama...Tak,znowu mówisz sama,choć miałaś ojca,z którym mieszkałaś,bo matka umarła 2 lata temu...Ale mieszkać z twoim ojcem,to to samo,co mieszkać sama.Codziennie,gdy wstajesz,jego nie ma.Gdy wracasz zs szkoły-również.A kiedy jest?Raz na miesiąc,najczęściej dwa-ma jeden dzień wolnego,który spędzacie razem...A raczej spędzaliście...Rok temu twój ojciec znowu związał się z jakąś kobietą,która urodziła niedawno bliźniaczki,a przez to,nie ma czasu dla Ciebie.Tęsknisz za nim...Za tymi dniami,które spędzaliście razem,za tymi wieczorami zimowymi,które spędzaliście,przykryci kocami,koło kominka,oglądając telewizję,czytając książki,albo po prostu rozmawiając...Brakuje Ci tego,teraz ojciec Cię nie zauważa...Tak,jakbyś była nikim...I to Cię najbardziej bilo...Jakbyś była nikim...
Po policzku spłynęła Ci pojedyńcza łza,która niestety,rozpoczęła nową drogę dla reszty.
-Aaaa!!!-Usłyszałaś krzyki.-Aaaa!!!POMOCY!!!-Ktoś,jakiś chłopak,jak rozpoznałaś po głosie,wzywał pomocy.Zaczełaś się rozglądać,aż ujrzałaś jakąś leżącą osobę,która jest chyba oblizywana przez jakiegoś psa...Psa...Aaaa!To twój pies!!!Szybko zaczęłaś biec w kierunku nieznanej Ci osoby,by jej pomóc.Nie pomyliłaś się,na ziemi,twoja suczka oblizywała jakiegoś chłopaka.Chłopaka o pięknych,przepełnionych radością oczach,o blond włosach,o...
-Zostaw mnie!-Wyrwał Cię z zamyśleń.Chłopak krzyczał do pieska.W innych okolicznościach zaczęłabyś się śmiać,bo,jak zauważyłaś,dobrze zbudowany chłopak,teraz nie może sobie poradzić z małym pieskiem.Szybko zdjęłaś swoje zwierzątko z chłopaka,a jemu podałaś rękę,aby pomóc jemu wstać.
-Wszystko ok?-Zapytałaś.Chłopak chwycił twoją dłoń.
-Oprócz tego,że jestem cały obśliniony i upokorzony przez szczeniaczka i jestem Niall,to nie wszystko dobrze.
-Ale jak to?Mogę Ci jakoś pomóc?Może jesteś ranny?A...Zaczęłaś obrzucać go pytaniami,ale on Ci przerwał.
-Będzie dobrze,jeśli dasz się zaprosić na kawę.-Uśmiechnął się promiennie.-To co?Rekonpensata za twojego psa?
-Hmmm...Pomyślmy...-Zaczęłaś,dla żartu oczywiście,bo bardzo chciałaś pójść z nim na kawę,ale chciałaś się trochę jeszcze podroczyć,niestety taka twoja natura-uśmiechnęłaś się w duchu.-A więc...Nie znam Cię,zostałeś zaatakowany przez szczeniaczka,który Cię pokonał i jeszcze jesteś na tyle beszczelny,że mnie szantażujesz...-Zaczęłaś,a chłopakowi,z twarzy odkleił się uśmiech.Trochę się zmieszał.-Nie widzę problemu,abyśmy się nie spotkali.-uśmiechnęłaś się ponownie,na co chłopak zareagował tak samo.Widać było,że zależało mu,abyście się spotkali.
-Ale może najpierw zdradzisz mi swoje imię...?Moje już znasz.-Zaczął.
-[T. Pełne I.],ale mów mi [Zdrobnienie T. I.].-Chłopak chwile się zastanawiał,po czym otworzył usta,chcąc coś powiedzieć,ale ty mu przerwałaś.-Nie,nie jestem stąd,jeśli o to chciałeś zapytać.Jestem z Polski.-Chłopak powtórzył poprzednią czynność,ale znowu mu przerwałaś.-Polska,to taki kraj w Europie,który jest otoczony Morzem Bałtyckim i kilkoma państwami...-Ciągnęłaś,mówiąc jak do dziecka.
-Ahaaa...-Uśmiechnął się.
-Co się szczerzysz?-Powiedziałaś.Niestety,ale matka natura postanowiła,że właśnie taka będziesz.
-A co,nie mogę?To przez Ciebie,bo to ty na mnie tak działasz.-Wyszczerzył się jeszcze bardziej.
-I czego jeszcze?
-Ciebie.-Odpowiedział chamsko.
-Hahaha,widać,że mnie nie znasz.-Powiedziałaś,chcąc go trochę zaćmić.
-A tak ogólnie,to chodź na tę kawę.Może coś mi o sobie opowiesz?
-A więc mam na imię [T.I.],jak już wiesz,jestem z Polski,co też wiesz,mam nieznośną siostrę,młodszą o 3 lata,kocham śpiewać,tańczyć,moim hobby jest koszykówka,i idę na studia dziennikarskie.Moja mama nie żyje,ojciec się mną nie interesuje.Wystarczy,czy jeszcze coś chcesz wiedzieć?-Ostatnie zdanie wypowiedziałaś ze słyszaną ironią.
-A ile masz lat?
-18.
-Aha...
-Co aha?
-A nic aha.
-Dziwny jesteś,wiesz?
-Ale za to przystojny,nie?-Przewróciłaś teatralnie oczami,potrząsając głową.
-To teraz ty mi coś o obie powiedz.
-Jestem Niall,kocham muzykę,gram na gitarze i należę do zespołu.Mam brata.Tyle?
-To do której kawiarni idziemy?
-Co?
-Kawiarnia...Mieliśmy pójść na kawę...-Znowu mówiłaś do niego,jak do małego dziecka.
-Ahaaa...Ah tak,to tutaj,chodź.-Chwycił mnie za rękę i pociągnął do kawiarenki,z której już na dworze było czuć ten piękny zapach.
W kawiarni dużo rozmawialiście.Miły chłopak z tego Nialla,podoba Ci się on..Chwila,co?!Podoba?!Ty go prawie nie znasz!!!
-Sorry,muszę już iść.
-Szkoda...-Chłopak zasmucił się.-A może dasz mi swój nr. tel. to do Cb zadzwonię i się umówimy?
-Jasne.-Uśmiechnęłaś się,szybko napisałaś na wcześniej wyciągniętej kartce swój nr. i wyszłaś z kawiarni.Poszłaś po swoją suczkę,która została nad wodą.Nie bałaś się jej zostawić,bo tam prawie nikt nie chodził,a i tak często ją tu zostawiasz.Już z oddali widzisz jasną prawie-kulkę,która idealnie odróżnia się,od ciemniejszego już koloru wody,nieba...Patrzysz,a oto twój pies:
-[I.T.Psa] wracaj!!!-Niestety ona Cię nie słucha i zaczyna uciekać.Po przeszło 15 minutach,w  końcu łapiesz cała mokrą sunię i wracasz do domu...
Następnego dnia,z samego rana budzi Cię telefon.Ktoś dzwoni.Odbierasz i zaspanym głosem mówisz 'Halo?'
'Siema [T.I.],idziemy dziś do parku?Jasne,że tak.'-odpowiedział za Ciebie.-'To spotkajmy się o 4 w parku.Pa'
Świr!!!Dzwoni o 6 rano,umawia się na 4 i nawet nie wie czy się zgadzam,tylko za mnie podejmuje decyzje.Ale przynajmniej mu na mnie zależy...
Spotkałaś się z nim w parku.Ale nie tylko i nie raz.Spotykaliście się niemal codziennie...

*6 miesięcy później*
'[T.I.] spotkajmy się dzisiaj o 4 na naszym mostku,ok?Muszę Ci coś powiedzieć.'
'Jasne nie ma sprawy.'
A może on chce powiedzieć,że mnie kocha?Może mi wyzna miłość?Ja go kocham od dawna,ale nie chcę zniszczyć naszej przyjaźni,którą wybudowaliśmy,przez wyznanie mojej miłości.On mógłby się przestać do mnie odzywać,zerwałby ze mną kontakt,a tego bym nie przeżyła...A to podobno chłopak ma pierwszy wyznać miłość...A co jeśli on mnie kocha,ale boi się tego samego co ja...?-Rozmyślałaś.Spojrzałaś na zegarek-była 11.Miałaś jeszcze trochę czasu.Wiedziałaś,że czas teraz,będzie Ci się niezmiernie dłużył...
Już od południa się szykowałaś.Najpierw poszłaś się umyć.Do wanny zalałaś wodę,o letniej temperaturze,weszłaś do niej,po czym spędziłaś w niej ponad godzinę,łącznie z umyciem głowy.Po wyjściu,okryłaś się ręcznikiem,i zaczęłaś suszyć włosy.Jak już były suche,podkręciłaś je.Następnie skierowałaś się do swojego królestwa,chcąc wybrać coś dla siebie.Przez kolejną godzinę szukałaś czegoś dla siebie,aż w końcu wybrałaś.Szybko pomalowałaś paznokcie,usta,rzęsy,wybrałaś biżuterię,popsikałaś sie perfumami i byłaś gotowa.Spojrzałaś na zegarek,wiszący na ścianie.Była 15:30.Jeszcze raz przejrzałaś się w lustrze i wyszłaś.Byłaś zadowolona z efektów.Wyglądałaś tak.
Gdy stanęłaś przy fontannie nie musiałaś długo czekać,aż Niall się zjawi.Po przeszło 30 sec ktoś zakrył Ci oczy.Wiedziałaś,że to on.Szepnął Ci do ucha krótkie 'Kocham Cię'.
-CO?!-Krzyknęłaś na głos.Chyba cały,a jeśli nie to ponad połowa parku Cię słyszała.-C-c-co powiedziałeś?-Wydukałaś,już ciszej.
-Nooo...-Zaczął.-Bo ja...to znaczy...no...
-Wysłów się do jasnej,Nialler!
-Ja się w tobie zakochałem od pierwszego wejrzenia.-Powiedział jednym tchem.-Tak naprawdę,to obserwowałem Cię te pół roku temu nad wodą.Obserwowałem,jak przechadzałeś się między jednym końcem plaży,a drugim.Wraz ze swoją suczką.Jak się z nią bawiłaś,jak o nią dbałaś.Wiedziałem już wtedy,że jesteś wyjątkowa i musiałem Cię poznać!-Krzyknął.-Zrozum [T.I.] ,ja Cię kocham...-Ściszył głos.-Ale nie wiem,czy ty czujesz do mnie to samo...Chciałem Ci to powiedzieć od początku,ale zawsze rezygnowałem,bojąc się o naszą przyjaźń...
-Niall...-Przerwałaś mu.Niall podniósł wzrok.Z twoich gałek ocznych leciały już łzy...-Ja,ja,ja...
-Rozumiem,nic do mnie nie czujesz...-Zasmucił się i opuścił głowę.-Wiesz,co?Może zapomnij o tym co powiedziałem.Zachowujmy się tak jakby tego nie było...-Mówił już ciszej,wydawało się,że zaraz rozpłacze się jak małe dziecko.-Muszę już iść,wybacz,śpieszę się...-Zaczął odchodzić.
-NIE NIALLER,STÓJ!!!-Krzyknęłaś.Zatrzymał się i odwrócił.Podeszłaś do niego.-Ja też Cię kocham...-Powiedziałaś ciszej,tak jakby tylko on to miał usłyszeć.On na te słowa niemal rzucił się na Cb,namiętnie Cię całując.Odwzajemniłaś pocałunek,pogłębiając go.
-Kocham Cię.-Wyszeptałaś mu do ucha.Ty-wraz z Niallem oficjalnie tworzycie parę!Myślałaś,że się rozpłaczesz jak małe dziecko.Gdyby to się nie zdarzyło,wyśmiałabyś osobę,która by tak powiedziała,ponieważ sądziłaś,że choć Niall jest twoim przyjacielem,to i tak może mieć każdą,a więc jest małe prawdopodobieństwo,że wybierze Cb.Ale jednak,marzenia się spełniają...Wtuleni w siebie,wróciliście do domu.

*1 rok później*
Ja nie mogę!Jaka praca może być ciężka!Jesteś dziennikarką,ale i tak się męczysz!Kto by pomyślał?!Dzisiaj musiałaś przeprowadzić 3 wywiady,bo większość twojej grupy wyjechała lub zachorowała.Gorzej już być nie może!
Wróciłaś do domu.Otworzyłaś drzwi,wytarłaś buty o wycieraczkę,a klucze rzuciłaś do koszyczka,zaraz po zdjęciu płaszcza.W końcu jest zima.A więc.Idziesz korytarzem.Nigdzie nie słyszysz swojego ukochanego Nialla,z którym mieszkasz.Patrzysz do kuchni:nie ma go.Wchodzisz do salonu i prawie przechodzisz zawał-cały pokój jest w porozrzucanych rzeczach,a na kanapie śpi wasz piesek.Ale dobrze wiesz,że on by tego nie zrobił,bo nadal jest mały.
-NIAAAALL!!!-Drzesz się z dołu.Wchodzisz po schodach.Na jednym stopniu leży jakaś karteczka.Podnosisz ją.
'Idź do góry,po drodze będą wskazówki. Xx'
No to idziesz.Na 1 piętrze widzisz płatki róż ułożone w serca,które w środku mają strzałki.Zapewne pokazują Ci,gdzie masz pójść.No to idziesz.Dochodzisz do końca korytarza.Są drzwi.Nawet dwie sztuki,Które wybrać,prawe czy lewe?Zastanawiasz się.Nagle dostrzegasz małą karteczkę wystającą spod drzwi.Czytasz ją.
'Teraz tędy kochanie. Xx'
No to już wiesz,które wybrać.Wchodzisz,ale szczerze mówiąc nie wiesz,co tam jest,za tymi drzwiami.Nigdy tu nie byłaś.Otwierasz,a tam...koleje schody -.- Tym razem to świeczki wyznaczają twoja drogę,a przy okazji rozświetlają ją,gdyż w domu jest ciemno,a Niall wyłączył światło -.- Po przejściu chyba trzech pięter,masz dość.Ale świeczki się nie kończą.A więc idziesz dalej.Dochodzisz do jakiś drzwi.Na nich jest napisane chyba sprayem:
'Wchodź kochanie. Xx'
Wchodzisz.Tam w sercu ze świeczek i róż,jest ustawiony stolik,i krzesło.Podchodzisz.Na stoliczku jest biała karteczka,a na krześle ubrania i buty.Czytasz karteczkę:
'Przebierz się kochanie,twój Niall Xx'
Co ten wariat wymyślił?!Nieważne.Przebierasz się.To jest twój strój. Myślisz,jak ty bardzo kochasz tego wariata.Dla niego zrobiłabyś wszystko! Idziesz znowu za strzałkami zrobionymi ze świeczek.Przechodzisz przez kolejne drzwi.Lecz gdy te dopiero otwierasz,czujesz chłód.Tak,one prowadzą na zewnątrz.Jednak idziesz dalej.W końcu dociera do Cb,gdzie jesteś.Właśnie stoisz na odkrytym dachu waszego domu.Wszystko jest pod białą pierzynką.Na środku stoi stolik ze świecami ustawionymi dookoła w serce.Skąd już to znasz?Uśmiechasz się mimowolnie.Nagle ktoś chwyta Cię za biodra.I kładzie podbródek na twoim ramieniu.'Kocham Cię,mówiłem Ci już to?' Ktoś się odzywa.To twój Niall.Jaki on kochany.Czujesz jego oddech na swojej szyi.'Nie licząc ok.1000 razy,to nie.' Odpowiadasz.Uśmiechasz się.Chłopak bierze Cię na ręce i zanosi do stolika.Stawia przy nim,odsuwa krzesło,a ty siadasz.Stół,przy którym się znajdujesz jest pięknie przystrojony,pięknie,tak że zabiera Ci dech.Pada śnieg.Owiewa was leciutką,zimną chmurką.Ale nie jest Co zimno.Niall bije ciepłem,które emituje do Cb.
Po długiej rozmowie i zjedzeniu posiłku,Niall wstaje i klęka przed tobą.Chwyta twoją rękę.
-Czy ty [T.I.] [T.N.] chcesz być przy mnie i tym samym uszczęśliwić mnie tak,że będę najszczęśliwszą osobą na Ziemi,wychodząc za mnie?
-Hmmm...-Niallowi zniknął uśmiech z twarzy.-Pomyślmy...-Popatrzył się na Cb dziwnie.-Ja Cię kocham,ty mnie kochasz....A więc...Nie widzę przeszkód,aby powiedzieć tak!!!TAK NIALL,WYJDĘ ZA CIEBIE!!!-Krzyczałaś.Rozpłakałaś się.Niall włożył Ci na palec pierścionek:
-KOCHAM CIĘ!!!-Krzyczał,a po chwili zaczął się tarzać w śniegu.Nie mogąc wytrzymać za śmiechu,myślałam ze się uduszę.Śmiech zabierał mi oddech.Ale po chwili do niego dołączyłam.




-Kocham Cię,pamiętaj...-Niall wyszeptał mi do ucha słowa,które kocham.Jedziemy teraz na przyjęcie ślubne.
-Ja Cb też...-Również wyszeptałam mu do ucha,te słowa...-Ja Cb też...
 

sobota, 3 listopada 2012

Liam część 2.

Liam:Olka...Hmmm...Ładnie,panienki z Polski,jak mnie mam?-Zaśmiał się.
Anga:Tak,tak,a teraz proszę do auta,bo się śpieszę na chate.
Liam:Angelika?
Anga:Angelika jestem.Mów mi Anga.A teraz szybciej,nooo...!-Angela wepchnęła Olkę do auta.


  
     Liam:Zapraszam Milady.-Otworzył przede mną drzwi od samochodu.
Ty:Nooo...Mogę się skusić i wejść.-Powiedziałaś słodko.
Anga:HAAAAALOOOOOO!!!Ja się śpieszę,pamiętacie?Mam spoko rzeczy do zrobienia!No i centrum handlowe samo się nie odwiedzi!!!-Zaśmiałaś się,a Liam tobie zawturmował.
Ty:A wiesz,że jutro też jest dzień?I w dodatku sobota?
Anga:NIEEEEEE!!!Centrum handlowych w Londynie jest wiele,a ja za tydzień zaczynam szkołę!!!
Ty:I ty chcesz je wszystkie odwiedzić?!
Anga:Noooo...A ty jak myślałaś?!Przecież mnie znasz,chyba...?
Ty:Czasami nie jestem pewna...
Anga:Hahaha!Czyli przez 18 lat nie zdążyłaś całkowicie poznać człowieka?! Twoja inteligencja mnie czasami zadziwia..
Ty:I kto to mówi?!...
Olka:HEEEEEJ!!!Dziewczyny co wam odbiło?!-Przerwała nam Olka.-Jesteście przyjaciółkami,ale czasami zachowujecie się jak najwięksi wrogowie!Czasami mam ochotę was nie znać!
Anga:Taaaak?!I to mówi dziewczyna,która uważa się za tą najmądrzejszą?!
-Yhhhhmmm...-Ktoś odchrząknął.Żadna z nas nie zareagowała.-Hej!!!Ja tu jestem!!!
Olka:No i?
Anga:Właśnie.No i co z tego?Przecież Cię widzimy,nie jesteś niewidzialny. 
Liam:Ale ty za to jesteś...
Ty:Liam...-Przerwałaś mu.-Nie przejmuj się nią.Jest trochę zdenerwowana tym,że nie pojedzie dzisiaj na zakupy.Tak naprawdę ona jest bardzo miła i mam nadzieję,że się polubicie...
Anga:Ja mam polubić jego?Jego?!I co,może jeszcze się w nim zakochać?!ŻAŁOSNE!!!
Olka:Angela,co Cię do jasnej ugryzło dzisiaj?!
Anga:Nic,masz rację ...Sorry...Lucas,tak?
Liam:Liam,jestem Liam...I spoko,nie gniewam się.-Posłał jej miły uśmiech.
Anga:Dzięki spoko jesteś...-Uśmiechła się serdecznie.

*2 rok później*
     Może was to zadziwi,ale jestem z Harrym...Tak,z Harrym.Nie napisałam źle.Jestem z nim od pewnego czasu.Ile dokładnie?Chyba z...9 miesięcy...Nie...Ach tak,to już rok.Pełny rok.Wcześniej przez pół roku byłam z Liamem,ale nam nie wyszło.Teraz ja jestem z Harrym.A Liam,zapytacie pewnie.Liam?Liam jest właściwie z Angeliką i chociaż na początku im nie wychodziłlo,teraz są szcęśliwą parą.No i jeszcze coś zostało.Coś?Może lepiej ktoś...?Tak,za 5 miesięcy na świat przyjdzie nasze,to znaczy moje i Harry'ego,dzieciątko.Owoc mojej,naszej miłości.Tak go kocham...O czymś zapomniałam?Ach tak...!Olka,moja stara przyjaciółka Olka...Jej niestety się nie poszczęściło...Żartowałam.Tworzy szczęśliwy związek z Louisem...Pasują do siebie idealnie...Obydwoje są zazwyczaj wesoli,śmieszni i chodziarz są z nas najstarsi-zachowują się jak dzieci...Choć nie...One to większe dziecko.-Uśmiechnęłam się do siebie.-Jesteśmy wszyscy przyjaciółmi,a zespół chłopaków trwa nadal i odnosi wielkie sukcesy.A fanki?Fanki i Directionerki odziwo mnie i dziewczyny czyli Olkę i Angę zaakceptowali.Kochamy ich tak samo jak chłopcy...Szczerze nie sądziłam,że aż tak mi się poszczęści...Bardzo się cieszę...No,zapomniałam o ślubie!Za 6 tygodni wraz ze Liamem i Angą,Olką i Luoisem,Niallem i Kattriną (dziewczyna,którą poznał 2 lata temu na moście...Tak na moście...;-)) oraz Zaynem i Perri.Zaczynają się przygotowania!!! Trzymam kciuki,aby wszystko dobrze poszło!