sobota, 20 października 2012

Louis


Louis

 Nudny, pochmurny dzień w szkole... Ahh tak tego nie nawidzisz, ale masz farta ponieważ siedzisz ze swoim najlepszym kumplem Louisem! Matematyczka znowu przynudza. Nic ci się nie chce. Nagle Louis podaje ci karteczkę z napisem '' JESZCZE PIĘĆ MINUT ;) ''. Ty już się cieszysz.
- Nie wiem co bym bez niego zrobiła.- Pomyślałaś.
- [ T.I ], kocham cię. - usłyszałaś szept.
- Co?!- Wrzasnęłaś na cała salę. Nauczycielka spoglądała na ciebie tępym wzrokiem, a Lou zaczął się cicho śmiać. Byłaś zdezorientowana, ale jednocześnie szczęśliwa, chociaż nie wiedziałaś czy chłopak robi sobie z ciebie żarty, czy może mówi prawdę. Kochałaś go ale zawszę gdy chciałaś mu to powiedzieć tchórzyłaś...Nagle zadzwonił dzwonek na przerwę.
- Lou, co to miało być?- spytałaś
- No wiesz... Zawszę gdy próbowałem ci to powiedzieć, nagle rezygnowałem.
- Louis ja czuje to samo...- powiedziałaś niepewnie.
- Naprawdę?!- Krzyknął i złożył na twych ustach czuły pocałunek.

* 3 MIESIĄCE PÓŹNIEJ:
Zaczęły się wakacje! Ty i Louis byliście świetną parą.Trochę przeszkadzała ci jego sława i że np. na spacerze co chwilę podchodziła jakaś fanka, ale akceptowałaś to.
Pewnego dnia planowaliście się wybrać na wieczorny spacer po parku. Umówiliście się na ''waszej'' ławce gdzie często siedzieliście i rozmawialiście.
Przyszłaś o 10 minut za wcześniej, a Lou jeszcze nie było.. Minęło 15 minut a on nadal się nie zjawiał.Dzwoniłaś do niego co chwilę ale miał wyłączony telefon.Poszłaś do domu. Myślałaś że cię wystawił.
Gdy byłaś już w swoim mieszkaniu próbowałaś się z nim skontaktować ale nic z tego.
Następnego dnia wstałaś dość późno. Próbowałaś ukryć swój denny humor przed rodzicami, po tym gdy Lou nie zjawił się w parku. W pewnej chwili zadzwonił telefon. Na wyświetlaczu pojawił się nieznany numer. Odebrałaś. Zamurowało cię. Przed chwilą dowiedziałaś się że chłopaka którego tak kochałaś niema już na tym świecie. Szybko zbiegłaś na dół wzięłaś kluczyki od auta i pojechałaś do szpitala w którym jeszcze niedawno leżał żywy chłopak... Twój Louis.. Gdy weszłaś na korytarz zastałaś jego rodzinę. Wszyscy byli przybici,a niektórzy płakali. Już wiedziałaś że to nie żadna pomyłka. Dostrzegła cię mama Lou, a ty podeszłaś do niej i przytuliłaś ją...Byłaś cała zdrętwiała. Nagle tata Louisa, powiedział ci że przed śmiercią bardzo chciał się z tobą spotkać.. Nie mogła pochamować łez... Płakałaś i płakałaś przez wiele tygodni. W końcu pomyślałaś że nie dasz rady żył.. Zwlokłaś się z łóżka i ledwo napisałaś list do rodziców- '' Przykro mi,a le ja tak dalej nie mogę nie wytrzymuje psychicznie. Musiałam pożegnać się z tym światem, inaczej cierpiała bym dalej, a teraz spotkam się wreszcie z Louisem. Dziękuje za to co dla mnie zrobiliście. Zawsze będę przy was. Proszę nie zapomnijcie o mnie. Wasza [ T.I ]
Wzięłaś garść tabletek, popiłaś wódką którą znalazłaś w spiżarni i... wreszcie zobaczyłaś swojego Lou. Byłaś już w innym świecie szczęśliwa.

Na twój pogrzeb przyszło wiele kochających cię ludzi. Wszyscy płakali. Ty patrząc na to z góry, próbowałaś jakoś wspierać swoich rodziców, jednak nie dałaś rady... Byłaś duchem razem z Louisem...

4 komentarze:

  1. Ooo tak. Bardzo to lubię. Ejj no wciągnęły mnie Twoje imaginy !
    --- Smutaśne, ale teoretycznie Hepi End

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo9 cieszymy się,że komuś podoba się nasz blog ;-)

      Usuń
  2. MATKO , popłakałam się.... mój Louis <3
    daliście zdjęcie te które mam na profilu :)

    OdpowiedzUsuń